Pamiętasz te czasy, gdy nic nie było tak ważne, jak kolejny dzień spędzony na naszym wspólnym podwórku? Ciężko wracać do tych dni, bo było to tak dawno. Niby nic a jednak wszystko się zmieniło, przede wszystkim zmieniliśmy się my.

To już ponad dwadzieścia lat temu, jednak niektóre rzeczy pamiętam, jak wczoraj. Pamiętam, bo chce to pamiętać. Wiem, że wszystko miało wtedy jakiś sens, a tak naprawdę nic nie miało sensu. Robiliśmy to ze względu na swoją przynależność do grupy społecznej zwanej niewinnie – „dzieci”.

Kiedy patrzysz w przeszłość, czy widzisz zabawy, w których mogliśmy uczestniczyć od świtu do zmierzchu ? Czy widzisz „podchody”, „trzynastkę” na trzepaku, „gumę – stopki, kolanka, paszki”, „chowanego”, „państwa i miasta”. I te powroty do domu, kiedy wszystko nadawało się do prania. Kąpanie, kolacja i przemyślenia, czy jutro też będzie taka ładna pogoda?

A smak frytków, które mama zawijała Ci w rożek? A słonecznik, który „dziubali” Ci wszyscy dokoła? Czy w końcu pamiętasz, że kasa nie była ważna – bo było wszystko o czym pragnąłeś/aś. Nie słyszałem nigdy, że matka z ojcem mówiła mi, że nie będzie za co opłat robić, przy czym nigdy nie byliśmy rodziną zamożną, że kupujemy tylko to, co najbardziej potrzebne. Za to pamiętam, że stać nas było na wakacje – każdego roku. Ustka, Łeba – pamiętasz to? I pamiętam jeszcze, jak mama wołała nas zawsze na obiad, bo był – zawsze był. I zawsze był z dwóch dań…

Czy pamiętasz smak „Kukuruku”, „Kaskady” w litrowych butelkach, wody sodowej z sokiem malinowym albo smak śmietany ze sreberkiem na wieczku ? A pamiętasz pierwszego „górala”/”rometa”, którego dostałeś/aś na komunię? Ja pamiętam – srebrno-czarna „kolarzówka”, na której pojechałem się pochwalić aż do Parku Miejskiego.

Pamiętam też zakład mięsny „Hochel”, księgarnię i sklep rybny na ulicy Paderewskiego.
I mięso było mięsem i książka była z „papieru” a ryba była świeża, pachnąca i pyszna, powlekana minimalną warstwą szronu. Pamiętam, bo mieszkałem tam 15 lat.

I pamiętam też lody – nie w plastikowych kubeczkach, tylko od (Pana) Poniewieskiego. To były lody…(są jeszcze).

A pamiętasz, że jak miałeś/aś marzenie, takie prawdziwe marzenie, jako dzieciak – klocki „Lego”, lalka „Barbie” pod choinkę, czy zwykłe a jednak niezwykłe – lizaki „gwizdaki”, to Twój ojciec szedł do kantoru (czyt. cinkciarza) i zamieniał ciężko zarobione PLN-y na dolary. Potem kupował Ci w „Pewex’ie” to, co chciałeś/aś.  Czy Ty to jeszcze w ogóle pamiętasz?

Czy pamiętasz, że jak dostałeś/aś „pałę” albo uwagę w dzienniku, to obmyślałeś plan, którędy wracać do domu i co powiedzieć rodzicom? Albo jak była „wywiadówka”, to temperatura wzrastała o kilka stopni?

Pamiętasz bez rwany na „Dzień Matki” w sąsiedzkim ogródku? I brudne ręce od łupin orzechów na rozpoczęciu roku szkolnego? I w tej szkole spędziłeś 8 lat, poszedłeś do kolejnej…na 4 lata (niektórzy 5).

To spójrz teraz na to co masz – gówno masz! Masz – rybę powleczoną 3 centymetrową warstwą lodu, której smak przypomina smak tektury, masz „pyszną” gamę mięsną, której wybór należy do Ciebie. Możesz wybrać spośród antybiotyków, sterydów i witamin, które są nieodłącznym elementem mięsnego zaopatrzenia. Przecież możesz kupić wędlinkę. A ta? Pełną e… nie małego„e”, tylko „E-…” Pyszne i jakie zdrowe.

Jest też salami, do wyboru – drobiowe, wieprzowe albo parówki cielęce – oddzielane mechaniczne mięsko z wieprzowiny, ale cielęce. Jogurciki? Serki? Pychota. Jest też bogata w karoten i wszystkie pestycydy,  marchew – już umyta, leży w hipermarkecie i czeka…

Możesz też pograć w piłkę, tylko po co wychodzić na podwórko – lepiej włączyć „FIFĘ” na komputerze. Ech tam komputerze – konsoli PSP, to jest to, X-BOX… Bez kontuzji, bez brudzenia ubrania. Po co czytać książki, przecież jest HTC – źródło wiedzy i informacji. Po co iść na powietrze, lepiej oglądać telewizję cały dzień – wtedy wyglądasz dużo „korzystniej”, blada twarz i podkrążone oczy – to jest dopiero życie.

Jak wtedy, ponad dwadzieścia lat temu, umawialiśmy się na wspólne wyjście gdziekolwiek –piłka, szkoła, do siebie na „chatę”? Przecież nie było telefonii komórkowej! Ale byliśmy my – pomysłowi, młodzi ludzie, którzy mogli wszystko. Wtedy mogli…

Gdzie są dziś Ci „my”? A no są – w Londku, w Szkocji, w Irlandii… Większość pracuje
w zawodach, do których ciężko się przyznać, więc zamiast „kej pi” – jestem kucharzem, zamiast jazdy na mopie – pracuję w Tesco. No i za co ? No za nic, w Polsce za 1300 PLN, na Wyspach za 1300 £. Prawie żadna różnica, a jednak… Reszta „ziomów” pozostała w Polsce, odczuwając ostatnie tchnienie „patriotyzmu” – co to jest w ogóle „patriotyzm”? Klikają na  oferty „pracuj” i robią kariery. Wielkie kariery za wielki pieniądze.

I tak powracam czasem do tematyki wojennej, ściśle II Wojny Światowej, czy to „ludzie ludziom zgotowali ten los” ?

Zepsucie świata widać wszędzie, widać na półkach w sklepie, widać w klimacie całego świata, widać w relacjach międzyludzkich. I kto jest temu winien ? Czy to możliwe, że przez ćwierć wieku „nasze” życie zmieniło się aż do tego stopnia, że ciężko tu (w tej Polsce) funkcjonować ? A może przez te 25 lat nauczyliśmy się tylko narzekać, że źle, że nie dobrze – a może to z domu wynieśliśmy? Skoro tak, to przy takich warunkach, w jakich żyjemy, Polacy to naród bardzo mądry, napiszę – zaradny – aż za… Do tego inteligentny, bo nie ma „przymusu” studiowania a wszyscy studiują. Więc masz maturę, masz studia i tu „do wyboru, do koloru” – mgr, inż., inż. mgr a może pożera Cię ambicja? Może dr? I co dalej, znów kupa? Śmierdząca kupa za 2000 PLN…

Przy wszystkich nowinkach, pojęciach i definicjach, które nie miały miejsca bytu jeszcze 25 lat temu, przy tej „zaradności” narodu – dalej jesteśmy głupcami. Głupcami w swoich poczynaniach, którzy ślepo i jak marionetki pociągane za sznurki, walczymy o swój żywot.

Jest Internet, jest psychologia, są kodeksy, prawa i obowiązki oraz wiele innych bardzo naukowych pojęć a tu dalej dupa – tkwimy w błogiej nieświadomości, że za cztery lata (nowa kadencja) „coś” się zmieni. Ale „coś” się nie zmienia. Zmieniają się tylko nazwy partii, w sumie nazwiska non stop te same. Czasem mam wrażenie, że cofnęliśmy się do lat Vasco da Gamy i odkrywamy Afrykę (tą naszą Polskę) od nowa. Przy tym problemów mamy co nie miara. Wiatr wieje zwykle w złym kierunku, za duży balast, brak odpowiednich map a i załoga słabo rozgarnięta. Niby ocean prosty ale my mamy cały czas „pod górkę”.

Pamiętasz, jak miałeś/aś wybór? Ja nie pamiętam. Ktoś zmienił ten świat bez naszej zgody.
I wmawiają, że demokracja, że swoboda słowa i myśli, że można oddychać za darmo – przecież „klimatyczne” na wakacjach trzeba zapłacić. A oddycham dalej Polską, tym powietrzem, stąpam po polskiej Ziemi, konsumuję polską kuchnię. Więc jaka demokracja – czy naprawdę masz wpływ na swój los? Czy dochodzisz do wniosku, że wszystkie te lata Twojej edukacji zostały zmarnowane? A edukacja zaczyna się dość wcześnie – przedszkole, szkoła, studia. Poświęcasz wiele lat życia tylko po to, żeby dalej nic o życiu nie wiedzieć. Śledzisz oferty pracy? Dwa języki obce w piśmie i mowie to norma? Co najmniej 3 letnie doświadczenie w zawodzie? Jak to zrobić? A do tego 1350 do ręki? I jeszcze wysłuchiwać, że to źle, tamto niedobrze…

Wiele bym dał, żebym znów mógł być dzieckiem !

To wielki przywilej móc być dzieckiem…

Jedna odpowiedź »

  1. oooo, aż mi się łza w oku zakręciła… Maciek!!! przez Ciebie tusz mi spłynie! celnie i lekko napisane, pozdrawiam.

Dodaj komentarz