Wczoraj byłem u lekarza. Było kłucie w nogi i standardowe czynności malucha – ważenie i mierzenie.
Jak się okazało, gdy Zuzia była w tym samym okresie, była mniejsza o 4 cm a o wadzę nie wspomnę 😛 „Jestem sobie mały miś” stało się tym samym nieaktualne – 70 cm i 6,5kg – byk 😉
Zamieszczam jakąś tam siatkę centylową. Nie wiem co to w ogóle jest ale na pewno nie służy do dźwigania zakupów, ani nie jest siatką na ryby 😀 Coś tam się zaznacza, coś tam się z tego czyta ale kogo to obchodzi 🙂
A specjalnie z tejże okazji, jak również z innej – idą mi zęby, napisałem wiersz:
Pewnym rankiem, tuż o świcie,
Budzę się, jak na orbicie,
Głowa boli, dziąsła puchną,
Toż to ząb mi chyba gruchnął.
Lecz nie jeden, a dwa właśnie,
Czwarty miesiąc już mi trzaśnie.
Dwie szpileczki – tuż na dole,
Co się dzieje, ja pitolę…
Do lekarza więc pojadę,
I mu buzię na blat kładę,
Ten mi daje zastrzyk w nogę,
Z bólu spadłbym na podłogę.
Później zmierzył, zważył szybko,
„Już po wszystkim mała Rybko”!
„Byłeś dzielny, mój Robaczku”,
I do domu znów w mym fraczku,
Pojechałem sobie z mamą,
Co obeszło się zaś famą,
Że urosłem, jestem większy,
Duży, zdrowy i pulchniejszy 🙂
Wczoraj 15, dziś 14 😀
Pozdrówki !