13:44 data: 2012.09.18

Zwykły wpis

Hej,

Czas na kolejny wpis, bo życie stygnie. Jesień za pasem. Z tego co nam wiadomo, to ostatnie takie ciepłe dni w tym roku. Wysuszone liście, które zostały pomalowane na wszystkie możliwe barwy żółci, czerwieni zieleni, spadają już z drzew. Prócz liści, na chodnikach leżą piękne, mieniące się w słońcu, brązowe kasztany. Gdzieniegdzie, w powietrzu  unoszą się jeszcze strzępki babiego lata. Urokliwy to czas, nie ma co. Spoglądając w dal, widać piękne kolorowe lasy kontrastujące z błękitem nieba. Ale ten stan nie potrwa pewnie zbyt długo. Jesień kojarzy się również z deszczami, szaro-burymi klimatami za oknem i tym przeszywającym zimnem, który wchodzi do domu drzwiami i oknami. Czas naszykować kalosze 🙂

U nas sezon w pełni, zaczęliśmy zgodnie, razem z Zuzią w poprzednim tygodniu od kataru, kaszlu. Najpierw wizyta domowa a potem tak sobie jeździmy co kilka dni do lekarza z myślą, że koniec choroby jest bliski. Niestety, dopiero dzisiaj rano okazało się, że możemy wrócić do przedszkola i żłobka. Paradoksalnie wracamy tam, skąd chorobę przynieśliśmy. I tu nawołujemy do rodziców innych dzieci – nie przyprowadzajcie dzieci chorych, bo we wspólnych psotach, figlach i zabawach, zarażamy się wzajemnie. Kichamy na siebie, całujemy się, śpimy w jednym pomieszczeniu, a po takiej „kuracji” tydzień jest wyjęty z życia i co niektórzy muszą brać antybiotyki. Dlatego jeśli dobro Waszych dzieciaczków jest dla Was tak ważne, jak nasze dla naszych rodziców, to przemyślcie, czy zwyczajnie warto. U nas skończyło się na inhalacjach, syropach i witaminach, ale tak jak pisałem wcześniej – może być znaczeni gorzej. Na pocieszenie dodam jeszcze, że w chorobie nie byliśmy osamotnieni, bo kogo nie pytaliśmy, to podobnie…

Najważniejsze, że dzisiaj kartka od lekarza wypisana, jutro idę do żłobka. Czas podregulować śrubkę, bo przez wakacje się trochę rozbestwiłem 😉 Za niedługo zaprezentuję Wam, ile ja potrafię już powiedzieć. No i najuważniejsze – takim „maminym cyckiem” jak jestem teraz, to nigdy jeszcze nie byłem. Wszystko z „mamuniom”. A jak nie ma „mamuniom”, to z „tatom” 😛

PA

Jedna odpowiedź »

Dodaj komentarz